Jak wprowadziłam porządek w garderobie
Stoisz przed otwartą szafą. Drzwi ledwo się domykają, bo wypycha je góra ubrań, o której istnieniu wolałabyś zapomnieć. Na drążkach panuje taki ścisk, że wyciągnięcie jednej bluzki powoduje lawinę trzech innych. Mimo to, z ust wyrywa Ci się ten klasyczny, pełen egzystencjalnego bólu okrzyk: „nie mam się w co ubrać”.
Moja garderoba przez lata przypominała pole bitwy połączone z archeologicznym wykopaliskiem. Na podłodze leżały pamiątki po stylizacjach sprzed tygodnia. Obok łóżka rezydował ON – Krzesełko. Potwór obrośnięty stertą ubraniami, które nie były ani wystarczająco brudne, by trafić do prania, ani wystarczająco czyste, by wrócić do szafy. Żyły tam we własnym czyśćcu.
Prawda jest taka, że bałagan w szafie to rzadko kwestia braku miejsca. To kwestia nadmiaru, braku systemu i emocji, które pakujemy w nasze ciuchy. Trzymamy dżinsy „wstydu” (te, w które nie mieścimy się od trzech lat), sukienkę „kiedyś-na-pewno-założę” (wisi z metką od 2019) i wyciągnięty sweter, który jest brzydki jak noc, ale sentymentalny.
Statystyki są tu bezlitosne. Z badania SW Research dla OTOMOTO Pay (2022 r.) wynika, że 59% Polaków przyznaje się do posiadania nienoszonych ubrań, które wciąż mają metki. Aż 46% z nas szacuje, że od 10% do nawet 30% zawartości szafy to rzeczy, których w ogóle nie nosimy. Płacimy za nie czynsz w postaci cennej przestrzeni w szafie.
Mój przełom nastąpił pewnego ranka, gdy spędziłam 20 minut na poszukiwaniu konkretnej czarnej bluzki, po czym w akcie desperacji poszłam na spotkanie w czymś zupełnie innym, czując się źle ubrana i spóźniona. Wtedy powiedziałam: dość. Postanowiłam zrobić porządek w szafie. Nie taki na chwilę, ale systemowy.
Oto moja droga, moje błędy i moje zwycięstwa. To jest plan bitwy na porządkowanie garderoby krok po kroku, który pozwolił mi odzyskać poranki.
Etap 1 – Konfrontacja czyli od czego zacząć porządki
Pierwszy krok jest najgorszy. Psychologicznie. Wymaga przyznania się przed sobą, jak duży jest problem. Nie da się zrobić rewolucji na raty, wyciągając po jednej półce. To jak leczenie dżumy plastrem.
Musisz zrobić jedną, przerażającą rzecz- wyjmij wszystkie ubrania. Wszystko. Z każdej półki, z każdego drążka, z szuflad, z pudełek na górze szafy i z Krzesełka. Rzuć to wszystko na łóżko (albo na podłogę, jeśli łóżko jest za małe). Stwórz swoją osobistą „Górę Strydową”.
Dlaczego to takie ważne? Bo dopiero gdy zobaczysz całą swoją kolekcję w jednym miejscu, dotrze do Ciebie skala problemu. Mózg nie jest w stanie ogarnąć nadmiaru, gdy jest on sprytnie poupychany w zakamarkach. Dopiero ta góra materiału uświadamia Ci, że masz 5 prawie identycznych szarych T-shirtów, 12 par dżinsów (z czego nosisz 2) i sukienkę, o której istnieniu kompletnie zapomniałaś.
Kiedy ja to zrobiłam, pierwszą moją reakcją był śmiech, który szybko przeszedł w lekkie przerażenie. To był ten moment „aha!”. Zobaczyłam czarno na białym, ile pieniędzy leży w tej stercie i jak mało z tego faktycznie sprawia mi radość. To jest paliwo rakietowe, którego potrzebujesz do następnego, najtrudniejszego etapu.
Etap 2 – Bezlitosna segregacja ubrań czyli gra w „kocha, lubi, szanuje”
Masz przed sobą górę ubrań. Teraz zaczyna się praca emocjonalna. Musisz wziąć do ręki każdą część garderoby i zadać sobie kilka brutalnie szczerych pytań. Zapomnij o „może się przyda”. Pytaj:
- Czy kocham to ubranie? Czy czuję się w nim fantastycznie?
- Czy miałam to na sobie w ciągu ostatnich 12 miesięcy?
- Czy gdybym zobaczyła to dziś w sklepie, kupiłabym to ponownie?
Jeśli odpowiedź na choćby dwa z pytań brzmi „nie” – czas się pożegnać.
Moja metoda polegała na stworzeniu czterech głównych stref. Pierwsza to „Absolutnie Tak” – to Twoje ulubione ubrania, pewniaki, rzeczy, w których czujesz się sobą. One wracają do szafy jako pierwsze.
Druga strefa to „Do Naprawy/Przeróbki”. Znalazłam tam świetną marynarkę z urwanym guzikiem i spódnica z lekko rozpruitym szwem. Ważne: bądź realistką. Jeśli coś leży w tej strefie od roku, szansa, że zaniesiesz to do krawcowej, jest minimalna. Daj sobie twardy termin – tydzień. Jeśli w tydzień tego nie naprawisz, rzecz przechodzi do strefy czwartej.
Trzecia strefa to „Sentymenty”. To najgorsza pułapka. Sukienka ze studniówki, koszulka z pierwszego koncertu. Rzeczy, których nie założysz, ale których pozbyć się nie potrafisz. Moje rozwiązanie? Pudełko wspomnień. Wybierz jedno, nieduże pudełko. Złóż tam najważniejsze pamiątki i schowaj je głęboko. Niech nie zajmują cennej przestrzeni w szafie użytkowej.
Czwarta, największa strefa, to „Żegnajcie”. Tutaj trafia wszystko inne. Rzeczy za małe, za duże, zniszczone, niemodne, nietrafione prezenty i „dżinsy wstydu”. Co z nimi zrobić? Te w dobrym stanie możesz sprzedać (np. na Vinted), oddać potrzebującym lub na zbiórkę tekstyliów. Te zniszczone – niestety, do kosza na odpady tekstylne. Ta segregacja ubrań jest bolesna, ale wyzwalająca.
Etap 3 – Nowy ład czyli kategoria to twoja biblia
Gdy została Ci już tylko sterta „Absolutnie Tak”, czas na organizację szafy. Największy błąd, jaki popełniałam, to układanie ubrań „okazjami”. Półka „do pracy”, półka „po domu”. To nie działa, bo wiele ubrań pasuje do obu sytuacji.
Zasada, która zmieniła moje życie, brzmi: posegreguj ubrania według kategorii. Wszystkie T-shirty razem. Wszystkie swetry razem. Wszystkie spodnie razem.
Dlaczego? Bo dopiero wtedy widzisz, co naprawdę masz. Kiedy otwierasz szufladę i widzisz 20 idealnie złożonych T-shirtów, od razu wiesz, czego Ci brakuje, a czego masz nadmiar. Przestałam kupować kolejne czarne bluzki, gdy odkryłam, że mam ich już osiem.
Kolejna rewolucja to składanie. Nauczyłam się składać ubrania pionowo, metodą Marie Kondo. Byłam sceptyczna, ale to działa. Zamiast układać ubrania na półkach w niestabilne stosy, gdzie sięgasz po coś z dołu i cała wieża się wali, składasz je w małe prostokąty i układasz w szufladzie jeden obok drugiego, jak dokumenty w segregatorze. Otwierasz szufladę i widzisz każdą bluzka i każdy sweter jednocześnie. Koniec z nurkowaniem na dno półki. To genialne, oszczędza miejsce i nerwy.
Oczywiście, nie wszystko da się złożyć. Rzeczy, które łatwo się gniotą (koszule, sukienki, marynarki) lub są z delikatnych materiałów, powinny wisieć. I tu przechodzimy do kolejnego etapu.
Etap 4 – Mądre przechowywanie czyli porządek w szafie dzięki organizerom
Masz już tylko ubrania, które kochasz, podzielone na kategoria. Teraz musisz mądrze zagospodarować odzyskaną przestrzeń. To jest ten moment, kiedy dobra organizacja szafy spotyka się z kilkoma sprytnymi gadżetami.
Pierwsza rzecz, którą zrobiłam, to wyrzucenie wszystkich drucianych wieszaków z pralni i starych, plastikowych, każdy z innej parafii. Zainwestowałam w zestaw 100 cienkich, welurowych wieszaków. To była jedna z najlepszych decyzji. Ubrania się z nich nie ześlizgują, zajmują o połowę mniej miejsca, a szafa od razu wygląda jak z katalogu. Jednolity wieszak to absolutna podstawa.
Następnie zajęłam się drobnicą. Bielizna i skarpetki, które dotąd żyły w chaosie w jednej szufladzie, trafiły do specjalnych organizerów – materiałowych pudełek z przegródkami. Koniec z poszukiwaniem pary do pary. Każda skarpetka ma swój boks.
Paski, apaszki i krawat (jeśli masz) – na nie też są rozwiązania. Specjalne wieszak na paski, kółka do wieszania apaszek. Wszystko wisi w jednym miejscu, widoczne i dostępne.
Rzeczy sezonowe (jak grube zimowe swetry latem) albo te używane rzadko (jak suknia balowa) powędrowały do pudełek na samą górę szafy. Jeszcze lepsze są worki próżniowe – odsysasz powietrze odkurzaczem i wielka puchowa kurtka staje się płaska jak naleśnik. Oszczędność miejsca jest gigantyczna.
Przechowywać ubrania trzeba mądrze. Na drążku zachowaj trochę luzu. Ubrania nie mogą być ściśnięte jak sardynki w puszce, bo będą się gnieść i nie będziesz widzieć, co masz. Organizacja przestrzeni polega na tym, by każda rzecz miała swój „dom”.
Etap 5 – Jak utrzymać porządek czyli walka z odrastającym bałaganem
Zrobić porządek w szafie to jedno. Ale jak utrzymać porządek w szafie na dłużej? To jest prawdziwy egzamin. Bałagan odrasta jak chwasty. Musiałam wprowadzić kilka żelaznych zasad, by nie wrócić do punktu wyjścia.
Zasada numer jeden: „Jeden do środka, jeden na zewnątrz”. To filar minimalizm. Jeśli kupuję nowy sweter, jeden stary musi opuścić szafę (oddaję go lub sprzedaję). Ta zasada brutalnie stopuje bezmyślne zakupy. Zanim coś kupisz, zastanawiasz się, czy na pewno jest lepsze od tego, co już masz.
Zasada numer dwa: Pokonanie Krzesełka. Zamiast pozwalać na rośnięcie stosu „do ponownego założenia”, wyznaczyłam w szafie specjalny, mały drążek (albo ładny koszyk), który pełni tę funkcję. Rzeczy „raz noszone” trafiają tam. Mają swoje oficjalne miejsce, więc nie tworzą bałaganu, ale też nie mieszają się z czystymi.
Zasada numer trzy: Wszystko ma wracać do domu. To nawyk, który buduje się tygodniami. Wracasz do domu, zdejmujesz ubranie i od razu odkładasz je na miejsce (do szafy, do koszyka „raz noszone” lub do prania). Nie na krzesło. Nie na podłogę. Zajmuje to 15 sekund, a ratuje Cię przed godzinnym sprzątaniem w weekend.
Zasada numer cztery: Przegląd sezonowy. Dwa razy do roku robię szybki przegląd. Zmieniam ubrania letnie na zimowe (chowając nieużywane do worki próżniowe). To idealny moment na szybką weryfikację, czy czegoś nie przestałam lubić i czy wszystko jest w dobrym stanie.
Odkąd wprowadziłam porządek w garderobie, moje poranki zmieniły się diametralnie. Otwieram szafę i widzę wszystko. Wybór stroju zajmuje mi 3 minuty, a nie 20. Zawsze czuję się dobrze ubrana, bo w szafie mam tylko elementy garderoby, które uwielbiam. Odzyskałam nie tylko przestrzeń w szafie, ale przede wszystkim spokój ducha i cenne minuty każdego ranka. I wiesz co? Ty też możesz.
FAQ – czyli pytania, które są ważne
Poniżej znajdziesz pytania i odpowiedzi.
1. Mam mnóstwo ubrań z sentymentu. Jak się ich pozbyć bez poczucia winy?
To jest bardzo częsty problem. Kluczem jest oddzielenie wspomnienia od przedmiotu. Wspomnienie jest w Tobie, nie w znoszonej koszulce. Jeśli naprawdę nie potrafisz się z czymś rozstać, zastosuj mój trik z „pudełkiem wspomnień”. Wybierz jedno, estetyczne pudełko i włóż tam tylko kilka najważniejszych rzeczy. Reszcie zrób… zdjęcie. Serio. Zrób zdjęcie tej sukience, podziękuj jej za dobre chwile (brzmi dziwnie, ale pomaga) i oddaj ją komuś, komu jeszcze posłuży.
2. Co zrobić z ubraniami w dobrym stanie, których już nie chcę? Szkoda mi wyrzucać.
Absolutnie nie wyrzucaj! Po pierwsze, spróbuj je sprzedać. Aplikacje jak Vinted czy Less działają cuda. Możesz odzyskać część pieniędzy i sfinansować np. zakup nowych, porządnych wieszaków. Po drugie, oddaj je. Poszukaj lokalnych zbiórek dla domów samotnej matki, noclegowni lub grup pomocowych. Po trzecie, zorganizuj „swap party” z koleżankami – imprezę z wymianą ubrań. To świetna zabawa i darmowe zakupy.
3. Jak przechowywać buty i torebki, żeby się nie niszczyły?
Buty to osobny temat. Najlepiej przechowywać je w dedykowanej szafce lub na specjalnych regałach. Jeśli masz mało miejsca, przezroczyste pudełka (najlepiej z małą wentylacją) są świetne – chronią przed kurzem i od razu widzisz, co jest w środku. Unikaj trzymania ich w oryginalnych kartonach, bo zapomnisz, co masz w szafie. Torebki? Nigdy nie wieszaj ich za rączki, bo się odkształcą. Najlepiej postawić je na półce, wypchane papierem lub starymi T-shirtami, by trzymały fason. Droższe modele warto trzymać w bawełnianych workach przeciwkurzowych.
4. Co to jest „garderoba kapsułowa”? Czy to dla mnie?
Garderoba kapsułowa to idea posiadania ograniczonej liczby (np. 30-40) ubrań na dany sezon, które wszystkie do siebie pasują i można je dowolnie miksować. To wyższy poziom minimalizm. Jest świetna, jeśli cenisz sobie prostotę, nie lubisz zakupów i chcesz codziennie wyglądać dobrze bez wysiłku. Nie jest dla Ciebie, jeśli kochasz modę, trendy i dużą różnorodność. Jednak nawet jeśli nie chcesz iść w pełną „kapsułę”, samo zrobienie porządku w szafie i pozostawienie tylko pasujących do siebie rzeczy zbliży Cię do tej idei.
5. Jak często trzeba robić taki generalny porządek w szafie?
Jeśli dobrze wykonasz pracę za pierwszym razem i będziesz trzymać się zasad (jak „jeden do środka, jeden na zewnątrz” i odkładanie rzeczy na miejsce), to taki wielki, kilkugodzinny porządek wystarczy zrobić raz na rok lub dwa lata. Kluczem jest bieżące utrzymywanie porządku w szafie. Dwa razy w roku, przy sezonowej zmianie ubrań (np. chowaniu letnich sukienek), warto zrobić szybki, 30-minutowy przegląd i posegregować to, co przestało Ci służyć. To wszystko.
